Newbie
Dołączył: 28 Lut 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
jakos dogadac sie z Oliverem, jesli bedzie trzeba, zalatwic sobie tymczasowa ochrone czy cos.
Obiecaj mi...
Shane nie dokonczyl, bo cos zaczelo sie dziac. Kroki za nimi nagle przyspieszyly, ten ktos rzucil
sie do biegu. Shane odwrocil sie i zaslonil soba dziewczyny, a potem zaczelo sie zamieszanie, ktorego
Claire nie nadazala rejestrowac wzrokiem. Cos uderzylo Shane'a w glowe. Mocno. Zachwial sie i
opadl na jedno kolano.
Claire wrzasnela i rzucila sie w jego strone, ale Eve zlapala ja i sila pociagnela w strone swiatel
Common Grounds.
-Wstawaj!
Claire wyrwala sie Eve i okreciwszy sie na piecie, zdazyla zobaczyc, ze wrzasnal to jeden z tych
kretynow z imprezy, ten, ktory ja wczesniej obmacywal i oberwal za to od Shane'a. Facet szedl za
nimi z kijem bejsbolowym. On uderzyl Shane'a w glowe i mial zamiar zrobic to jeszcze raz!
-Nie! - krzyknela Claire i rzucila sie w ich strone, ale Eve mocno ja przytrzymala i znow
pociagnela w strone kawiarni.
-Wejdz tam! - wrzasnela.
-Puszczaj...
Przestaly sie ze soba szarpac, kiedy z bocznej alejki wysunal l sie jakis cien i zatrzymal tuz przy
nich, blokujac im droge. W swietle gwiazd blysnela dluga, srebrzysta linia. Noz. To byl brat Eve, Jason.
Tak samo oslizly, wymizerowany i rozgoraczkowany jak na imprezie.
-Czesc, siostra - rzucil, obracajac noz w rece. - Wiedzialem, ze bedziesz tedy szla. Jak
tylko uslyszalem, ze wyszlas z imprezy bez tego twojego ochroniarza krwiopijcy, wiedzialem, ze to
bedzie odpowiednia chwila.
-Jason... - Eve puscila reke Claire i stanela miedzy nimi.
-Ta sprawa jej nie dotyczy. Pozwol jej odejsc.
Claire czula sie rozdarta - obserwowac Jasona, ktory ja przerazal, czy zwracac uwage na to,
co sie dzieje za jej plecami, gdzie w tej chwili Shane walczyl, wa |
|
|
|